Świdnik – Miasta Kobiet Pogranicza

Tagi

Svidník , z około 13 tysiącami mieszkańców, jest powiatowym miastem, powstałym w wyniku połączenia w 1944 r. niewielkich wsi Vyšného i Nižného Svidníka. Pierwsza wzmianka o tych miejscowościach pochodzi z 1330 r. Od XVII w. wioski te intensywnie rozwijały się, ponieważ miały prawo do organizowania jarmarków. Najtragiczniejsze chwile w historii tego regionu to czas między wrześniem a listopadem 1944 r., kiedy rozgrywała się tutaj wielka bitwa o Przełęcz Dukielską. Wtedy miejscowość znalazła się w samym centrum walk i została całkowicie zniszczona, toteż dzisiejszy Svidník, podobnie jak Jasło po polskiej stronie, powstał praktycznie od podstaw. Prawa miejskie uzyskał Svidník w 1964 r. Warto odwiedzić Muzeum Kultury Materialnej i Duchowej Ukraińców i Rusinów, wraz ze skansenem istniejącym od 1956 r. W amfiteatrze każdego roku odbywa się festiwal kultury rusińskiej, bowiem prawie 12 procent mieszkańców Svidníka i okolic stanowią wciąż Rusini i Ukraińcy. Na zainteresowanie zasługuje także Muzeum Bitwy Dukielskiej, które mieści się w budynku o kształcie miny przeciwczołgowej. Obok muzeum zgromadzono w plenerze sprzęt bojowy wykorzystywany podczas Operacji Dukielsko-Preszowskiej. Podobnie jak w Dukli, po polskiej stronie, pochowanych jest tutaj ponad 9 tysięcy żołnierzy. W Svidníku funkcjonuje nowoczesne kąpielisko, stadion sportowy i wyciąg narciarski.

Miasta Kobiet Pogranicza – Krosno

Tagi

, , , , , , ,

Krosno Na skrzyżowaniu kultur, w kotlinie otoczonej pogórzami, z której tylko krok do Beskidu Niskiego, Kazimierz Wielki ulokował Królewskie Wolne Miasto Krosno . Ten średniowieczny gród przez wieki był ważnym ośrodkiem kupieckim i rzemieślniczym. Wystarczy wspomnieć handel płótnem czy suknem, a także winem węgierskim. To tutaj nad swoimi wynalazkami pracowali: prekursor przemysłu naftowego Ignacy Łukasiewicz oraz twórca telektroskopu – pierwszego telewizora – Jan Szczepanik. Dziś miasto znane jest z produkcji szkła, a okolice z pierwszej na świecie kopalni ropy naftowej w Bóbrce, pobliskich zdrojów znajdujących się w Iwoniczu i Rymanowie, czy też z zamczyska Kamieniec – gdzie toczy się akcja Zemsty Aleksandra Fredry. Krosno kojarzone jest nie tylko z przemysłem szklarskim i naftowym, ale także włókienniczym. Miasto posiada herb związany z lokacją Krosna przez króla Kazimierza Wielkiego na prawie magdeburskim – herb Piastów kujawskich, czyli połowa lwa i połowa orła, których głowy nakryte są koroną. W latach 60. XIV w., za panowania Kazimierza Wielkiego, rozpoczęto budowę murów obronnych. W ten sposób Krosno znalazło się wśród 23 ufortyfikowanych polskich miast. Fakt lokacji i opieki królewskiej przyczynił się do rozwoju miasta, który trwał nieustannie do połowy XVII w. Oprócz murów obronnych miasto wyposażone było w wodociąg i kanalizację, co świadczy o wysokiej randze grodu i zamożności mieszkańców. Przygraniczne położenie miasta sprawiło, że już w pierwszej połowie XVI w. stało się znacznym ośrodkiem handlu winem węgierskim. W średniowiecznym Krośnie rozwijało się rzemiosło, a statut cechu rzeźników z 1403 r. należy do najstarszych w Polsce. Kres rozwojowi miasta przyniósł potop szwedzki, klęski żywiołowe i ogólny upadek Rzeczypospolitej. Ponowny rozkwit nastąpił dopiero pod koniec XIX w. dzięki odkryciu w Bóbrce koło Krosna złóż ropy naftowej i rozwojowi przemysłu naftowego. W latach 1872-1884 do Krosna doprowadzono linię kolejową. W 1923 r. wybudowano w mieście hutę szkła ,co z czasem doprowadziło do powstania największego w Polsce ośrodka przemysłu szklarskiego. W 1928 r. rozpoczęto budowę lotniska . W latach 30 XX w. rozwinął się tu przemysł tkacki oparty na włóknie lnianym. Po zniszczeniach spowodowanych II wojną światową odbudowano zakłady przemysłowe, rozwinięto sieć szkół, utworzono nowe instytucje kultury. ZABYTKI Krosno posiada wiele cennych zabytków. Większość z nich skupiona jest w obrębie zespołu staromiejskiego. Rynek otoczony jest zabytkowymi kamieniczkami pochodzącymi z różnych okresów, z których część zachowała arkadowe podcienia , nadające miastu niepowtarzalny klimat. W Rynku najbardziej okazałą jest Kamienica Wójtowska – wzniesiona pod koniec XV w., a następnie przebudowana w stylu renesansowym (Rynek 7). W jej podcieniu zachowały się cztery XVI-wieczne kamienne kolumny jońskie oraz bogaty renesansowy portal. W linii kamienic z podcieniami znajduje się dawna curia praetoriana – dwór ratuszowy (Rynek 5). Ten XVI-wieczny budynek, po pożarze ratusza, przez pewien czas był siedzibą władz miejskich. Obecnie na parterze budynku mieści się Punkt Informacji Kulturalno-Turystycznej, a w jego piwnicach sale koncertowo-wystawowe Muzeum Rzemiosła – Piwnica PodCieniami. W pierzei północnej Rynku zwraca uwagę XVI-wieczna kamienica, w której zachował się późnorenesansowy kamienny portal arkadowy. W kluczu widoczna jest data 1640 r. wraz z monogramami: RP (Robert Portius) i AP (Anna Portiusowa). Portius był osiadłym w Krośnie na początku XVII w. Szkotem. Trudnił się handlem winem węgierskim i był największym jego importerem na północ od Karpat. Węgrzyna dostarczał również na dwór królewski. Ciekawostką Krosna są ciągnące się wzdłuż przyrynkowych kamienic pierzei zachodniej piwnice przedprożne. Wchodzące pod płytę Rynku, w przeszłości przykryte arkadami, służyły do składowania wina. Dziś są udostępniane jako część wystawowa Centrum Dziedzictwa Szkła. Do dawnych tradycji handlu i składowania wina w piwnicach przedprożnych nawiązuje Festiwal Kultur Pogranicza „Karpackie Klimaty” . Podczas imprezy można skosztować najlepszych gatunków win węgierskich, swojskiego jadła, zaopatrzyć się na straganach w dzieła twórców ludowych i rękodzielników, obejrzeć występy zespołów tanecznych, folkowych i folklorystycznych karpackiego tygla kultur. W ścisłym centrum odnaleźć można bez problemu zabytki architektury sakralnej. Do najcenniejszych należy kościół farny pw. Trójcy Świętej (ul. Piłsudskiego 5). Wzniesiony został w drugiej połowie XIV w., a jego fundatorem był król Kazimierz Wielki. Pierwotnie była to ceglana gotycka świątynia wielkości dzisiejszego prezbiterium. Z czasem dobudowano doń pięcioprzęsłową nawę, łącząc ją z będącą w sąsiedztwie wieżą murów obronnych. Następnie dobudowano cztery kaplice, nadbudowano prezbiterium, zamykając je późnogotyckim sklepieniem sieciowym. W XVII w. przebudowano kaplice, dobudowano dwie kruchty, a wystrój wnętrza zmieniono z gotyckiego na manierystyczny i wczesnobarokowy. Większość prac sfinansowana została przez krośnieńskiego proboszcza księdza Kaspra Rożyńskiego oraz rajcę krośnieńskiego Wojciecha Portiusa. W takiej formie świątynia przetrwała do początków XX w., kiedy poddano ją regotyzacji. Wyposażenie kościoła jest jednym z najbogatszych i najlepiej zachowanych sakralnych wnętrz w południowo-wschodniej Polsce. W bogato zdobionym ołtarzu głównym umieszczony jest obraz „Adoracja Trójcy Świętej i Matki Boskiej przez Wszystkich Świętych”. Po bokach znajdują się rzeźby św. Stanisława Biskupa i św. Kazimierza, a w zwieńczeniu Chrystus Zmartwychwstały adorowany przez dwa anioły. W prezbiterium, nad renesansowo-manierystycznymi stallami, zawieszony jest gotycki obraz „Koronacja Matki Bożej przez Trójcę Świętą” z 1480 r., jedno z ważniejszych dzieł średniowiecznego malarstwa tablicowego na terenie kraju. Prezbiterium od nawy głównej oddziela belka tęczowa z grupą Pasji. Jest to wybitne dzieło plastyki gotyckiej, z początku XV w. Na zainteresowanie zasługują także XVII-wieczne zabytki: sześć nastaw ołtarzowych, ambona, cynowa chrzcielnica, ławka kolatorska Portiusa oraz ławki rajców miejskich. Świątynia posiada unikatowy zespół monumentalnych, doskonale dopasowanych kształtem do ścian, obrazów sztalugowych. W kościele warto zwrócić uwagę na kaplicę śś. Piotra i Pawła – rodowe mauzoleum Portiusów – wykonaną przez włoskiego artystę Vincenzo Petroniego. Centrum kaplicy zajmuje ołtarz bogato zdobiony dekoracją snycerską, z rzadko spotykaną sceną „Pożegnania śś. Piotra i Pawła” w zwieńczeniu. Po bokach wiszą portrety: Wojciecha Portiusa, jego żony Anny oraz brata Tomasza. Tuż obok kościoła stoi wczesnobarokowa wieża–dzwonnica , wzniesiona z fundacji Roberta Portiusa. Wewnątrz znajdują się trzy dzwony: „Urban”, „Jan” i „Maria”. Mierzący 490 cm w obwodzie Urban jest jednym z największych zabytkowych dzwonów w Polsce. Na wieży umieszczony jest ręcznie nakręcany mechanizm zegara wieżowego z 1908 r., pochodzący z Pierwszej Krajowej Fabryki Zegarów Wieżowych Michała Mięsowicza. 38-metrowa wieża to doskonały punkt widokowy z tarasem na szczycie, na który wspiąć się trzeba po 125 schodach. Pośród najcenniejszych zabytków Krosna niewątpliwie trzeba wymienić kościół ojców franciszkanów – pw. Nawiedzenia Najświętszej Panny Maryi (ul. Franciszkańska 5). Krośnieńska świątynia zbudowana została w stylu gotyckim, a jej najstarsze elementy – kamienne partie prezbiterium i zakrystii – pochodzą z końca XIII w. W trakcie rozbudowy kościół nakryto gotyckim sklepieniem, powiększono o ceglany pseudohalowy korpus nawowy, dobudowano kruchtę, oraz cztery kaplice, z których do dzisiaj zachowały się dwie: Matki Boskiej Różańcowej oraz pw. św. Stanisława. Dobudowana do kościoła Kaplica Oświęcimów ufundowana została przez Stanisława Oświęcima, szlachcica i dyplomatę w służbie króla Władysława IV. Zdobiona bogatą dekoracją stiukową uznawana jest za jedną z najpiękniejszych barokowych kaplic w Polsce. Z postaciami Stanisława i jego przyrodniej siostry Anny związana jest romantyczna legenda o ich nieszczęśliwej miłości. W podziemiu kaplicy mieści się krypta grobowa z ciałami rodzeństwa. Kościół franciszkanów był wielokrotnie przebudowywany i – podobnie jak krośnieńska fara – regotyzowany po pożarze pod koniec XIX w. We wnętrzu świątyni warto zwrócić uwagę na: kamienne nagrobki szlacheckie, fragmenty średniowiecznych malowideł ściennych z XV i XVI w. oraz słynący cudami obraz Matki Bożej Murkowej, znajdujący się w ołtarzu głównym. Warto również wspomnieć, iż wedle historycznych zapisów, wśród zakonników zamieszkujących krośnieński klasztor znalazł się, pełniący w latach 1438-1440 funkcję gwardiana, św. Jan z Dukli. Nieopodal Rynku, przy ulicy Szczepanika, znajduje się dom w którym spędził pierwsze lata swego życia Jan Szczepanik (1872-1926) – wynalazca i autor patentów w dziedzinach: tkactwa (zautomatyzował proces produkcji tkanin), fotografii barwnej i filmu (wynalazł i opatentował system kolorowej fotografii oraz światłoczuły papier barwny, wykorzystany później przez firmy Kodak i Agfa), bezpieczeństwa (kamizelka kuloodporna, która uratowała przed śmiercią w zamachu króla hiszpańskiego Alfonsa XIII). Na budynku umieszczona jest pamiątkowa tablica informująca o Janie Szczepaniku. Krosno posiadało miejskie mury obronne – ich budowę rozpoczęto w latach 60. XIV w., a zakończono w połowie XV w. Całkowita długość umocnień wynosiła 1200 m, a grubość muru wahała się od 1,8 do 2,4 m. W obrębie starego miasta znajduje się także kościół ojców kapucynów – pw. Podwyższenia Krzyża Świętego (pl. Konstytucji 3 Maja 2). Inicjatorem i architektem świątyni (konsekrowanej w 1811 r.), był kapucyn o. Innocenty Barth. Jest to budowla późnobarokowa, jednonawowa. Wnętrze zdobi iluzjonistyczna polichromia autorstwa F. Smuglewicza i A. Kucharskiego. Snycerka ołtarzowa wykonana została pod koniec XIX w. przez krośnianina S. Janika. Nieopodal kapucyńskiego klasztoru usytuowany jest pomnik Ignacego Łukasiewicza (pl. Konstytucji 3 Maja) – konstruktora prototypu lampy naftowej i współzałożyciela pierwszej w świecie, działającej od 1854 r., kopalni ropy naftowej w Bóbrce. Oddając hołd wielkiemu wynalazcy, każdego roku, w niedzielę najbliższą dacie 31 lipca organizowana jest w Krośnie impreza „Świet(l)ne miasto”, podczas której uroczyście zapala się lampę naftową, a w całym mieście odbywa się dzień nauki i wynalazczości. Poza miejskimi murami na tzw. dawnym Przedmieściu Górnym znajduje się drewniany kościół (ul. Korczyńska 18 a) wzniesiony w połowie XV w. Patronem świątyni jest św. Wojciech, który według legendy miał odpoczywać w tym miejscu w czasie podróży z Węgier do Prus. Najstarszymi zabytkami w świątyni są rzeźby: gotycka św. Wojciecha z XV w. i późnogotycka św. Zofii z połowy XVI w. Przy ul. Piłsudskiego znajdują się dwa muzea. Muzeum Rzemiosła ulokowane jest w zabytkowym budynku, w którym początkowo była siedziba Pierwszej Krajowej Fabryki Zegarów Wieżowych Michała Mięsowicza. Przedsiębiorca był zegarmistrzem, laureatem wielu międzynarodowych wystaw przemysłowych, a jego zegary do dziś funkcjonują w: Krośnie, Poznaniu, Krakowie, Lwowie czy Wiedniu. Ekspozycja Muzeum poświęcona jest dziejom rzemiosła Polski południowo-wschodniej. Po drugiej stronie ulicy mieści się Muzeum Podkarpackie . Jego siedziba znajduje się w dawnym pałacu biskupów przemyskich. Muzeum Podkarpackie w Krośnie gromadzi i udostępnia dobra kultury związane z historią regionalną. Tu można zobaczyć unikalną w skali europejskiej kolekcję lamp naftowych, pamiątki po Ignacym Łukasiewiczu oraz prace krośnieńskich artystów z przełomu XIX i XX w. W północno–wschodnim narożu Rynku, w dawnej hali targowej, swoją siedzibę ma interaktywne Centrum Dziedzictwa Szkła . W budynku głównym Centrum znajdują się: pracownia z piecem hutniczym, warsztaty obróbki szkła, sala kinowa, sale wystaw czasowych i sklep ze szklanymi pamiątkami. Zwiedzający mają możliwość samodzielnego „dmuchania” baniek szklanych i ich zdobienia. Wejście do CDS od ul. Legionów uatrakcyjnia malowidło 3D „The UnderGlass”, którego autorem jest artysta i architekt Ryszard „Ryho” Paprocki. Powstało ono na 80 m2 posadzki i przedstawia produkcję szkła metodą tradycyjną. Przed zachodnią pierzeją Rynku zwiedzić można zabytkowe piwnice przedprożne, w których prezentowane jest unikatowe szkło artystyczne autorstwa światowej klasy twórców. W niewielkim oddaleniu od Rynku znajduje się Muzeum Misyjne Sióstr Misjonarek św. Piotra Klawera w Krośnie. Ekspozycja pokazuje pracę misjonarzy oraz kraje, które odwiedzili. Najstarszą i najbogatszą kolekcję stanowią zbiory z Afryki. Muzeum prezentuje również eksponaty z Azji, Oceanii i Ameryki Południowej. Prywatne Muzeum Podkarpackich Pól Bitewnych w Krośnie znajduje się przy ul. Czajkowskiego 92. Muzeum eksponuje zbiory związane z podkarpackimi polami bitewnymi z lat 1914-1945. Eksponaty prezentowane są na wystawie stałej w budynku muzeum, na wystawie półplenerowej na terenie posesji oraz w graniczącym z nią schronie przeciwlotniczym z okresu II wojny światowej. W Krośnie warto odwiedzić także lotnisko, jedno z największych w Europie w momencie powstawania (1932 r.). Poza ciekawą historią, związaną z dziejami polskiego lotnictwa i II wojny światowej, miejsce to upamiętniło się Mszą świętą z udziałem kilkuset tysięcy wiernych, odprawioną w 1997 r. przez papieża Jana Pawła II, podczas której kanonizował Jana z Dukli. Obecnie na terenie lotniska działa Szkoła Lotnicza, kształcąca spadochroniarzy, pilotów szybowców i samolotów. Corocznie odbywa się tu cykl imprez lotniczych, z których najbardziej znana to, organizowana w pierwszy majowy weekend, impreza plenerowa „Balony nad Krosnem” . Na miłośników mocniejszych wrażeń czeka Linowy Park Przygody . (ul. Okrzei 63) – największy na Podkarpaciu i jeden z większych w Polsce. Usytuowany niedaleko krośnieńskiej starówki zapewnia doskonałą zabawę na trasach liczących łącznie 663 m, ze 119-metrowym zjazdem tyrolskim.

Czary-mary

Mądrzy ludzie mówią, że trzeba zawsze popatrzeć na sprawę przynajmniej z dwóch, trzech stron, zanim wyda się o niej jakiś sąd. Cóż, nie da się ukryć, że to całkiem sensowne rozwiązanie. Nawet jeśli na ten drugi rzut oka trzeba poczekać 55 lat. Tyle bowiem czasu dzieli „Śpiącą Królewnę” – animowaną perełkę ze Studia Walta Disneya z 1959 roku od pełnometrażowej „Czarownicy” tego samego studia, która trafiła na ekrany w tym roku.

„Czarownica” jest czymś pośrednim między bajką dla dzieci a baśnią dla dorosłych. Mroczna, ale nie brutalna, magiczna, ale nie lukrowana. Na dodatek cały czas koresponduje ze swoim animowanym pierwowzorem, co dla pokolenia romaleficent_ver3_xlgdziców dzisiejszych maluchów ma wartość sentymentalną. Ale robi to w sposób, którego nie spodziewalibyśmy się po największej światowej kuźni cukierkowych księżniczek. Disney w tym filmie zmienia swoją narrację o 180 stopni i porzuca bezpieczne, sprawdzone już kilkadziesiąt razy schematy, żeby pokazać nam coś zupełnie nowego. Coś tak niepodobnego do starych, kultowych „księżniczkowych” tytułów, że aż trudno uwierzyć, że to wciąż Disney odpowiada za to przedsięwzięcie.

Do tego dostajemy genialną Angelinę Jolie – znaną szerokiej publiczności głównie jako Indiana Jones w spódnicy – Lara Croft. A węższej z „Przerwanej lekcji muzyki”. Najnowszym filmem przypomina nam, że jest niesamowita nie tylko dlatego, że na planie potrafi biegać, strzelać i wyglądać seksownie. Życzę jej gorąco, żeby za „Czarownicę” dostała w tym roku Oscara. Jeśli nie ona, to naprawdę nie wiem kto miałby na niego zasłużyć.

Z kolei sobie i wszystkim Wam życzę, żeby Disney zabrał się w ten sposób za inne swoje stare tytuły. „Mała Syrenka” w tej odsłonie mogłaby rzucić na kolana. Ja tym czasem zabieram się do pracy ze ścieżką dźwiękową do „Czarownicy” na uszach, który również jest bardzo dobry, ale to żadne zaskoczenie, biorąc pod uwagę, że odpowiada za niego James Newton Howard, a gościnnie głosu użyczyła Lana del Rey. Więcej takich filmów! Więcej!

Więc chodź, pomaluj mój świat…

Érica-Emmanuela Schmitta poznałam, jak większość moich rówieśników, czytając w liceum „Oskara i Panią Różę”. To był dla nas, trochę starszych dzieci, odpowiednik „Małego Księcia”. Poruszona do głębi zarówno samą opowieścią, jak i wspaniałym jej snuciem postanowiłam sięgnąć po inne jego prace. I tak przez lata poznawałam kolejne tytuły jego autorstwa. Ale jeden z nich jest absolutnie wybitny.

„Przypadek Adolfa H.” ma objętość dość nietypową, jak na Schmitta, bo liczy 480 stron. Na których przedstawia nam on dwie historię. Pierwsza miała miejsce, a zaczęła się w 1912 roku, kiedy młody Hitler nie dostał się na wiedeńską Akademię Sztuk Pięknych. Druga jest alternatywna, powstała wyłącznie w głowie pisarza, która zakłada, że chłopak dostał się do wymarzonej szkoły. Przez całą książkę śledzimy tak naprawdę losy dwóch bohaterów, z których ten fikcyjny jest na tyle dobrze napisany, że może być przeciwwagą dla opisu tego prawdziwego. W tej drugiej opowieści siłą rzeczy alternatywna jest również historia i kluczowe zdarzenia XX wieku, o których też czyta się z przyjemnością, ponieważ są naprawdę bardzo dopracowane.352x500

Książka nie usprawiedliwia Adolfa Hitlera jakiego znamy. Nie próbuje też wytłumaczyć jego zbrodni niekorzystnym dla niego splotem okoliczności z jego smutnego dzieciństwa, które potoczyło się tak, a nie inaczej. Przeciwnie – dowodzi temu, że jesteśmy odpowiedzialni za nasze życiowe wybory bez względu na okoliczności, w jakich żyjemy. Każdy z nas ma prawo dokonywać wyborów. Hitler też ich przecież dokonywał. Schmitt tylko pokazuje, jak mogły wyglądać, a nie wyglądały podejmowane przez niego decyzje. Ktoś mógłby więc zapytać, po co to robić? Po co gdybać „co by było, gdyby”, skoro historia nie cierpi takich pytań? Cóż. Może po to, żebyśmy sami uważnie podejmowali swoje decyzje? Albo też z potrzeby „naprawienia” historii – pięknego, acz niemożliwego do ziszczenia pragnienia.

„Przypadek Adolfa H.” to też sprawnie napisana próba wyobrażenia sobie lepszej rzeczywistości. Takiej, jakiej każdy z nas by pragnął. Bez II wojny światowej wyniszczającej kontynent i bez Hokolokaustu, który zdefiniował nas na następne stulecia, ale też paradoksalnie, bez powstania państwa Izarael. Zabieg, który zastosował autor, jest intrygujący i gwarantuję, że nikt, kto sięgnie po tę książkę, nie będzie się nudził.

Wiosna w Jaśle!

Skończył się maj, a wraz z nim wspaniała, kolorowa wystawa prac Jany Gubovej i Aleksandry Ciepielowskiej-Tabisz, którą zapowiadaliśmy na łamach tej strony, a którą przez cały miesiąc można było podziwiać w Jasielskim Domu Kultury. Wystawa została zorganizowana w ramach Projektu Spotkania Kobiet Pogranicza – „Natchnienia – Inspiracje – Kreacje”. Wernisaż tej wystawy odbył się 9 maja, a więcej na temat Artystek, które były jego gospodyniami można przeczytać w zakładce „Sylwetki Kobiet Pogranicza”. Poniżej fotorelacja z wernisażu wystawy.

 

Słowacki maj

16 maja w słowackim Hummene odbył się wernisaż wystawy prac Alexandry Vansovej i Iwony Jankowskiej-Kozak. Spotkanie Kobiet Pogranicza odbyło się w wyjątkowo przyjemnej i ciepłej atmosferze, a dla przybyłych gości gospodarze wystawy przygotowali kącik twórczego rzemiosła. Prezentujemy foto-relację z tego wydarzenia w obiektywie Pawła Fiejdasza i Joanny Topolskiej-Uliasz. Choć pisaliśmy na łamach tej strony o dorobku artystycznym obu Artystek, to wszelkie informacje na temat ich prac można znaleźć w zakładce „Sylwetki Kobiet Pogranicza”.

… wystaw rogi, dam ci sera na pierogi…

Czasami człowiek czuje, że ma zły dzień. Objawia się to przede wszystkim dwoma rzeczami. Nic mu się nie udaje, a przez to trochę się wkurza. Nie staje się przez to zły. A może jednak?

Po tę książkę sięgnęłam już dawno, tknięta w dużej mierze ciekawością. Zaintrygowało mnie to, że Joe Hill, to nikt inny tylko syn Stephena Kinga. Nie powiem, do Kinga mam sentyment, ale przepadać za nim nie przepadam. Ale przecież syn nie musi pisać tak, jak robi to ojciec.

I nie pisze! Ale o tym za chwilę. „Rogi” Joe Hilla, to jego debiutancka książka i trzeba mu oddać, cRogi_Joe-Hillimages_big29978-83-7648-408-2o jego – miażdży. Jest przepełniona symbolizmem i kruczkami dla uważnego czytelnika, który cieszy się jak dziecko za każdym razem, kiedy uda mu się wyłapać to mrugnięcie okiem od autora. Ich ilość jest taka, że aż człowiek głową kręci z uznaniem.

Główny bohater tego tytułu, to młody chłopak – Ig Perrish, który stara się wieść proste życie po tym, jak jego narzeczona została zgwałcona i zabita, a on figuruje w zbiorowej świadomości społeczności, w której żyje, jako główny podejrzany, który cudem wywinął się od więzienia. Otwierając książkę, poznajemy go w dniu, w którym jego dotychczasowe życie komplikuje się jakby bardziej, bo z głowy wyrastają mu dwa rogi. Ig stopniowo poznaje ich właściwości, dowiadując się przy okazji wielu innych rzeczy, o których niekoniecznie chciałby się dowiadywać. A słuchanie w myślach najgorszych pragnień i złorzeczeń otaczających go ludzi od teraz będzie jego najmniejszym zmartwieniem. Na równi z wielką i nagłą sympatią węży, mieszkających po sąsiedzku.

Hill nie buduje takich postaci jak Koontz, ani grozy jak Masterton. Ma swój własny styl, na szczęście (albo na nieszczęście – zależy od punktu widzenia) inny od ojcowskiego. Choć da się w jego twórczości wyczuć to, co King senior ma najlepszego do zaoferowania. Książka jest ciekawa i choć teoretycznie bazuje na znanym i oklepanym pomyśle, to napisanym zupełnie na nowo. Bardzo szybko się czyta, a przy tym porusza bardzo dogłębnie pewne ważne w życiu kwestie, o których mówi z sensem.

Jest tylko jedno „ale”, które nie zniszczyło mi w najmniejszym nawet stopniu przyjemności z lektury. Zakończenie. Ani w ząb go nie rozumiem. Ale może tak ma być.

Nic nie wiem o kontynuacji. Za to we wrześniu 2013 roku miała miejsce premiera filmu na motywach tej książki. W roli głównej Danniel Radcliffe (tak, tak – Harry Potter). Ale o polskiej premierze żaden dystrybutor się jeszcze nawet nie zająknął. Pożyjemy, zobaczymy.

Trzy słowa Pani Wisławy

Jest taki wiersz naszej Noblistki, który darzę szczególną sympatią. Poza tym, że daje ogromne pole do interpretacji i ma pewnie drugie i trzeciego dno, o którym nie wiem, a do którego dokopali się moi koledzy filolodzy. Ale nie z tego wynika mój stosunek do tego wiersza. Ono bierze się przede wszystkim z tego, że ta poezja dowodzi, że życie tak naprawdę pełne jest paradoksów. Jest to dla mnie wielce optymistyczne, bo oznacza, że nic nie jest przesądzone raz na zawsze i dopóki mamy czas, jeszcze wszystko można naprawić.

Trzy słowa najdziwniejsze

Kiedy wy­mawiam słowo Przyszłość,
pier­wsza sy­laba od­chodzi już do przeszłości.

Kiedy wy­mawiam słowo Cisza,
niszczę ją.

Kiedy wy­mawiam słowo Nic,
stwarzam coś, co nie mieści się w żad­nym nieby­cie.

Notatka na marginesie

Niebo z widokiem na Raj

Środa jest dobrym dniem na kino w dużym mieście, bo wszystkie świątynie 10 muzy kuszą wtedy wyjątkowo tanimi biletami. Tym razem wybrałam się na „Niebo istnieje… naprawdę”. Jest to film na motywach książki pastora Todda Burpo i Vincenta Lynn, którą z kolei napisało życie, bo tytuł jest oparty na faktach. Zarówno film, jak i książka opowiadają historię małego chłopca, który na krótką chwilę odwiedził niebo i wrócił, żeby opowiedzieć, jak tam było.

??????????Zarzekałam się, że wpierw swym zwyczajem przeczytam książkę. Ale dowiedziałam się, że ten obraz wyreżyserował Randall Wallace. Tym, dla których to nazwisko jest tajemnicze powiem, że jest to ten sam artysta, który wyreżyserował „Człowieka w żelaznej masce”. Więc ponieważ zmogła mnie ciekawość, wylądowałam w wygodnym krześle kinowym zanim dorwałam książkę. Nie wiem, czy nie żałuję. Film jest bardzo amerykański. Co przez to rozumiem? Wielką emocjonalność, optymizm i mówienie o trudnych sprawach jak najdelikatniej. Z jednej strony wzrusza. Z drugiej jest bardzo ckliwy. Z trzeciej widz czuje niedosyt. Na tyle, na ile zdążyłam się zorientować w treści książki, twórcy scenariusza nie wykorzystali całego materiału, jaki mogli – przez co film miejscami jest nieprzekonujący. Nie zawsze też przekonuje gra aktorska. A jedna z ważniejszych ról drugoplanowych – grana przez Kelly Reilly – jest po prostu płaska.
Film trzyma w kupie fabuła i słowa młodziutkiego głównego bohatera, który z dziecięcą lekkością opowiada rodzicom o niebie, które wiedział, o Jezusie, którego spotkał, a także o wielu innych rzeczach, które były jego udziałem w czasie krótkiej wizyty w raju. Fakt, że książka i film powstały w oparciu o prawdziwą historię dla jednych widzów jest pokrzepiającą falą ulgi i optymizmu. Dla drugich – w tym także dla ojca głównego bohatera – może być powodem do niepokoju i redefinicji podejścia do wiary, jaka by ona nie była, oraz Boga. Cudowne i zarazem zaskakujące w tej historii jest to, że to właśnie synek pastora nauczył tego ostatniego wiary na nowo.
To optymistyczny i rodzinny film. Wymagający w takim stopniu, w jakim wejdziemy w te opowieść i przesłanie, jakie ze sobą niesie. A jest ono proste: niebo istnieje. Naprawdę.

Garść informacji o majowych wystawach

Wiosna w pełni, maj się zaczął. Czas więc, by napisać coś niecoś o kolejnych dwóch siostrzanych wystawach, jakie w ramach projektu Spotkania Kobiet Pogranicza „Natchnienia-Inspiracje-Kreacje” zaplanowane zostały na ten miesiąc.

Już 9 maja o godzinie 17 w Jasielskim Domu Kultury odbędzie się wernisaż wystawy Jany Gubovej i Aleksandry Ciepielowskiej-Tabisz. Pierwsza z nich tworzy na szkle, druga jest malarką.
Jana Gubová – tworzy obrazy malowane na szkle, dekoracje ze szkła. Oprócz własnych projektów, tworzy przedmioty dekoracyjne na indywidualne zamówienie. Wzornictwo jest pomysłu autorki, ale stara się przy tym jak najbardziej uwzględniać wymagania klienta (na przykład typ szkła, motyw, zmiana koloru tła czy kompozycji). Każdy przedmiot jest unikatowy i oznaczony logiem JG. Z dorobkiem artystki zapoznać można się za pośrednictwem strony internetowej: http://www.jgart.sk
Twórczość autorki stale się rozwija, dzięki szerokiej ofercie rękodzieło jej autorstwa można nabyć w sklepach specjalizujących się w pamiątkach i dekoracjach ze szkła. Jej obrazy znajdują się w galeriach i sklepach artystycznych w Bratysławie, galeria MAGIS, w Koszycach KMG Art, DIELO PLUS, Preszów FOLKS PRODUCTS, w Sninie Hotel Kamei.

Aleksandra Ciepielowska-Tabisz – uprawia malarstwo sztalugowe, a do ulubionych motywów należą kwiaty, pejzaże i architektura. Zajmuje się malarstwem od niedawna. Pochodzi z rodziny artystycznej. Jej ojciec Kazimierz był znanym sanockim malarzem, zaprzyjaźnionym ze Zdzisławem Beksińskim. Pierwsze artystyczne kroki Aleksandra Ciepielowska-Tabisz stawiała w 2007 roku w sanockim BWA. Impulsem do spróbowania sił w malarstwie już na emeryturze było dla Aleksandry znalezienie na strychu farb po swoim ojcu. W 2007 roku wstąpiła do grupy artystycznej, zawiązującej się w sanockim Biurze Wystaw Artystycznych. Jak sama podkreśla, tworzy swoje obrazy szybko, stara się je kończyć i do nich nie wracać: „Lubię malować szybko, skończyć obraz i nie wracać. Bo jak przerwę pracę nad obrazem, to jest mi potem trudno wrócić do niego, jest on długo
nie skończony”. Obecnie uczy się malarstwa u artysty Zdzisława Twardowskiego oraz w Klubie Osiedlowym „Puchatek” u Krzysztofa Niedźwiedzkiego w Sanoku. Artystka uczestniczyła w międzynarodowych plenerach malarskich w Humennem na Słowacji oraz w Sanoku (ośrodek Camp Biała Góra). Brała też udział w czterech wystawach zbiorowych oraz w konkursie zorganizowanym przez Regionalne Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie.

Gospodarzem drugiej majowej wystawy jest słowackie Humenne. Tam 16 maja, również o godzinie 17, w Hotelu Karpatia odbędzie się wernisaż wystawy prac Alexandry Vansovej i Iwony Jankowskiej-Kozak. Przybliżmy ich sylwetki.

Alexandra Vansová, ukończyła Średnią Szkołę Przemysłową w Świdniku w klasie scenografii i kostiumografii. Naukę kontynuowała na Preszowskim Uniwersytecie – kierunku – nauczyciel sztuk pięknych. Następnie wróciła do Średniej Szkoły Przemysłowej w Świdniku, gdzie ukończyła Podyplomowe Studium Projektowania Ubioru. Do ulubionych technik tworzenia należy kolaż i przedstawianie krajobrazów, architektury, kobiecych postaci i portretów. Aktualnie poświęca się głównie tworzeniu ubiorów i modowych dodatków oraz biżuterii. W wolnych chwilach wytwarza ręcznie czerpany papier i maluje na jedwabiu.

Iwona Jankowska-Kozak, urodzona w 1969 r. krośnianka ukończyła Liceum Sztuk Plastycznych w Jarosławiu. Od 2008 roku należy do Związku Polskich Artystów Malarzy i Grafików w Rzeszowie. Jest współorganizatorką międzynarodowych plenerów malarskich w Kotani.
W latach 2000 – 2013 wzięła udział w około 100 wystawach zbiorowych. Jej prace znajdują się w kolekcjach muzealnych i prywatnych w kraju i za granicą. Obrazy Iwony Jankowskiej-Kozak mają odbicie rozterki nowoczesnego malarstwa, rozpiętego między opisowym sposobem przedstawiania rzeczywistości, a jej mniej lub bardziej posuniętą interpretacją, przetworzeniem z abstrakcyjną projekcją włącznie. Tworzy w technice olejnej, akwareli i akrylu. Prowadziła warsztaty artystyczne dla dzieci i młodzieży w ramach projektu „Nasza przeszłość jest naszą przyszłością” i „Sztuka młodego człowieka” oraz warsztaty malarsko-ceramiczne w gminie Krempna. Uczestniczyła w międzynarodowym projekcie „Sztuka bez granic”.
W ciągu 10 lat wzięła udział w ponad 90 wystawach zbiorowych i indywidualnych w kraju i za granicą, w plenerach malarskich, przeglądach artystycznych. Jest laureatką konkursów akwareli w latach 2001-2009, zdobyła wyróżnienie w 10 Bienale Plastyki w Krośnie, II Triennale Polskiego Malarstwa Współczesnego – zakwalifikowana do wystawy.

Wybrane wystawy indywidualne:
2012 – Galeria SCK Mielec
2011 – Galeria BWA Rzeszów
2011 – Galeria Polsko-Słowackiego Centrum Kultury – Bardejów SK
2010 – Galeria RCKP – Krosno
2010 – Galeria JDK – Jasło
2009 – Galeria Artis – Sanok
2009 – Galeria „Pasaż” – Iwonicz Zdrój
2008 – Galeria BDK – Lesko
2005 – Muzeum Regionalne – Brzozów
2004 – Galeria MDK – Humenne SK
2003 – Galeria ODK – Sanok

Wybrane wystawy zbiorowe i plenery malarskie:
Izabelin – Warszawa, Sanok, Preszów SK, Miszkolc H, Użgorod UA, Mukaczewo UA, Jaremcza UA, Koszyce SK, Pasma HR, Łańcut, Rzeszów, Kolbuszowa.
2008 – 2013 „Nastroje” ZPAMiG BWA Rzeszów
2008 – 2013 „Postawy” ZPAMiG BWA Rzeszów
2010 – Triennale Polskiego Malarstwa Rzeszów
2008 – 2011 „Obraz, Rzeźba, Rysunek, Grafika roku” – BWA Rzeszów
2010 – Biennale Plastyki Krośnieńskiej – BWA Krosno

Nagrody i wyróżnienia:
2010 – Wyróżnienie w 9 Biennale Plastyki Krośnieńskiej BWA Krosno
2007 – I Nagroda w konkursie akwareli WDK Rzeszów
2006 – III Nagroda w 22 Przeglądzie Plastyki KDK Krosno
2005 – I Nagroda w przeglądzie malarstwa WDK Rzeszów
2004 – Wyróżnienie w konkursie akwareli WDK Rzeszów
2003 – II Nagroda w konkursie akwareli WDK Rzeszów
2002 – Wyróżnienie w konkursie akwareli WDK Rzeszów

Na obie wystawy bardzo serdecznie zapraszamy!